wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!






Witam was serdecznie!
Jak tam przygotowania do wigilii? :D . Wszyscy składają życzenia, to ja też :) 
Życzę Wam wesołych świąt spędzonych w rodzinnym gronie. Wielu prezentów, dobrego karpia, spełnienia marzeń, pijanego sylwestra i kaca na drugi dzień :3 .












No i nasz najdroższy Lou ma urodzinki! <3
Wiem, że tego nie przeczyta, no ale i tak napisze ;)

W dniu Twoich 22 urodzin, życzę Tobie:

- cudownego uśmiechu na twarzy, który zawsze Ci towarzyszy.
- aby każdy nowy rok, był lepszy od poprzedniego.
- szczęścia w miłości.
- żebyś dalej spełniał swoje marzenia.
- żebyś się nie zmieniał, dalej był taki jaki jesteś.
- zdrowia.

No i czego sobie jeszcze życzysz najlepszy! <3




__________

A co do rozdziału, to niebawem się pojawi x . Jest już napisany, tyle że na kartce :/ .
No i mam małą prośbę do was! Jeżeli ktoś czyta mojego bloga, niech komentuje. Dla Was to minimum 3 minuty, a dla mnie zaciesz na twarzy! x .

~ Buziaki! KOWALSKA

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 5.

* Lily - moment kiedy chłopcy wyszli *

Chłopcy wyszli, a Liam wrócił do salonu i coś tam rozmawiał z Zarą. Niall zgłodniał, więc skończył mnie torturować i zniknął za lodówką. Postanowiłam iść na taras, aby trochę odetchnąć, tam akurat spotkałam Zayna palącego papierosa.
- Mama nie mówiła Ci, że palenie zabija? - zaśmiałam się cicho.
- Coś tam chyba mówiła, ale nie słuchałem.
- A może powinieneś. - w kącikach jego ust dostrzegłam delikatny uśmiech.
Zabawne. Mówię komuś, jak to nie ładnie jest palić, a jeszcze półtora roku temu sama to robiłam.. W tajemnicy przed światem i ważnymi dla mnie ludźmi.. Nieźle.
Chłopak kątem oka chyba przyuważył, że mu się przyglądam, bo odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy. Po chwili poczułam lekkie muśnięcie z zapachem papierosów na moich ustach. Kiedy oprzytomniał, odkleił się ode mnie i z uwagą patrzył w gwiazdy.
- Przepraszam... Nie powinienem był, ale po prostu.. chciałem to ostatnio zrobić. - odezwał się po chwili. - Wiem, że to nie fair w stosunku do Niallera bo podobasz mu się.. i on Tobie też... No ale cóż takie je.. - nie dokończył bo mu przerwałam efektownie.
- CO? - moje zdziwienie przekroczyło wszelkie granice.
- Nie udawaj, że nie wiesz. To na kilometr widać, że blondasek się zakochał. Po filmie cały czas się z Tobą wygłupiał, gdzie normalnie po skończonym seansie biegnie do lodówki. Z resztą widać, że Tobie też się on podoba. I nawet nie zaprzeczaj.
- Ja? Mu? Czekaj..... Serio?
- A czemu niby nie? Jesteś mała, śliczna i lubisz się wygłupiać. Ideał dla mojego blondynka. - zaśmiał się. - Pasujecie do siebie. I spróbuj mi powiedzieć, że nie to ugryzę!
Zacięłam się. Po raz pierwszy nie wiedziałam co odpowiedzieć..  Gdzie w takich momentach wybuchłabym śmiechem, teraz nie potrafię. Ale skąd on wie, że Niall mi się podoba? To aż tak widać? Cholera.
- Oho, ktoś się zbliża. - stwierdził cicho mulat i opuścił taras.
Nie zdążyłam się odwrócić, bo ktoś objął mnie od tyłu, poczułam znajomy zapach perfum i od razu wiedziałam kto to.
- Tu mi znikłaś. - usłyszałam głos Horana, do którego już stałam twarzą w twarz.

* Harry *

Gdy wróciliśmy do domu, skończyliśmy naszą rozmowe. Wchodząc do salonu zobaczyłem jak jakaś część naszych przyjaciół 'ogląda' kolejny film. Oczywiście ciężko nazwać to oglądaniem, kiedy Liam z Zaynem leżeli na ziemi śmiejąc się, wydurniając czy jakkolwiek to nazwać, Lilly i Niall siedzieli na jednym fotelu rozmawiając o czymś, a Zara smacznie spała na kanapie.
- Zaraz wrócę. - usłyszałem głos Lou zbliżający się do Zary. Zorientowałem się, że chce ją przenieść jak na zawołanie zareagowałem i wyprzedziłem przyjaciela.
- Ja to zrobię. - Lou zmierzył mnie wzrokiem, ale pozwolił mi. Przykucnąłem przy dziewczynie i spojrzałem nią, na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Boże, jaka ona śliczna...
Wziąłem ją delikatnie na ręce, starając się przy tym jej nie obudzić. Wchodząc po schodach, mocniej się do mnie wtuliła. Lekko ją poprawiłem i wszedłem do jej pokoju. Delikatnie położyłem ją i przykryłem kocem. Na pożegnanie ucałowałem ją w czoło i zszedłem na dół do Lou.
- Dzięki. - rzekł Tommo udający się do kuchni, a ja podążyłem za nim.
Otwierając lodówkę i przeglądając co się w niej znajduje, stwierdziłem po chwili, że zrobię naleśniki.

*Wieczorem*

Nagle po domu rozszedł się dźwięk pukania. Lou wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi by je otwórzyć.
- Co ty tu kurwa robisz? - Louis wydarł się na cały głos, przypominając sobie kim jest ta osoba.
Razem z Liamem od razu znaleźliśmy się obok Tommo.
- Też się cieszę, że Cię widzę. Co słychać? - uśmiechnął się cwaniacko Austin.
- Głuchy jesteś? Co ty tu robisz do jasnej cholery?!
- Przyszedłem do mojej przyjaciółki. Masz z tym jakiś problem? Jest Zara tak w ogóle? - zaczął się rozglądać.
- Tak, mam. To moja siostra, a widząc co się działo jakiś czas temu, mam prawo widzieć co tu robisz. - urwał. - Nie, nie ma jej.
- Nie ma? Zabawne. Bo wiesz.. - nie dokończył, gdyż po schodach zeszła lekko zaspana Zara, która na widok chłopaka uśmiechnęła się i rzuciła się mu na szyję.
- Hej debilu. - rzuciła mu się na szyję, a ten pocałował ją w policzek. Gdy oderwała się od niego, powiedziała. - Poczekasz chwilę? - rozejrzała się po wszystkich zgromadzonych. - Bez mordobicia i łamania kości?
On jedynie posłał jej uśmiech mówiący, że będą grzeczni. Jej wzrok podążył w stronę Lou, który wzruszył ramionami, ona przewróciła oczami i weszła po schodach na górę. A my wraz z tym chłopakiem usiedliśmy w salonie. Zapanowała niezręczna cisza.

* Zara *

Nie wiem czy to dobry pomysł zostawiać ich tam na dole... Samych... Przecież oni się tam pozabijają! Ehh ..
Weszłam do łazienki, poprawiłam włosy i spojrzałam w lustro. Nie miałam ochoty się malować, dlatego też zgasiłam światło i zeszłam po cichu po schodach. Na dole było zadziwiająco cicho.. Znaczy, nie było kłótni czy czegokolwiek w tym rodzaju. Jedynie głosy jakie słyszałam, to głośny śmiech Niallera, gdyż Collins łaskotała blondyna.
Ojojku, moja mała dziewczyna wreszcie się mu zrekompensowała! Jak miło. Wchodząc do pokoju prawie wszystkie głowy były skierowane w moja stronę.
- Jednak potraficie być grzeczni. - skwitowałam. - To idziesz czy zostajesz? Wybór należy do Ciebie.
Gomez zerwał się na proste nogi i nim się obejrzałam, czekał już koło drzwi wejściowych.
- Pa. - krzyknęłam zamykając dom. Oddalając się na bezpieczną odległość zaczął.
- Nie wie, że się przyjaźnimy?
- Dopiero przyjechał.. Musi się z tym wszystkim oswoić czy coś. Z resztą, nie wszystkich musi znać..
- urwałam, decydując się na zmianę tematu. - Tak w zasadzie, o co chodzi? Czo to za sprawa, o której nie potrafiłeś porozmawiać przez telefon.
Brunet cicho westchnął. Dopiero po upływie kilku minut zdecydował się zacząć.
- Mam taki mały problem.. I liczę, że mi z nim pomożesz.. - potrząsnęłam głową na 'tak' i czekałam aż zacznie.

_________________________________

Czytasz? Skomentuj:*. To motywuje do dalszego pisania.