wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 8

CZYTASZ? = ZOSTAW KOMENTARZ :)
________________________

   Cholera! Co on sobie wyobraża, zrywa mnie najzwyczajniej z łóżka i oznajmnia, że ma dla mnie niespodziankę. Tak jak gdyby
nigdy nic. I nadal nie wiem którą mamy godzinę. Ugh. Podeszłam do telefonu, nacisnęłam na wyświetlacz, a gdy się rozjaśnił widniała na nim godzina 8.21 .
ZABIJE. GO. KIEDYŚ. No i jeszcze do tego 20 minut? Za co ? Ja się pytam, za co?
   Spięłam tyłek I ruszyłam do
łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic, który zadziałał lepiej niż jedna mocna kawa. Włosy podsuszyłam I pozwoliłam im luźno opadać na ramiona. Zrobiłam delikatny makijaż i zaczęłam szukać jakiegoś zestawu, co było nie lada problemem. Czemu? Bo za cholere nie wiedziałam czy zdążę wrócić przed olimpiadą, by się przebrać. W końcu moim oczom ukazał się idealny zestaw. Skończywszy dane czynności spryskałam się jeszcze perfumem, który dostałam od Lily. Po drodze zaścieliłam łóżko, zabrałam torbę na ramię i zeszłam na dół, gdzie Payne stał oparty o ścianę trzymając w ręku jakieś papiery.
- Gotowa? – na jego twarzy cały czas widniał uśmiech.
- Zawsze. Nie lubie niespodzianek, dlatego mam też nadzieje, że jakoś się wybronisz, bo polubiłam Cie I szkoda było by Cie udusić. - uśmiechnęłam się złowrogo.
- I wzajemnie młoda. -  - Ale z tej będziesz zadowolona. Gwarantuje Ci. - zapewnił.
- Obyś się nie pomylił… - wyminęłam go i wsiadłam do jego samochodu.
   W drodzę dużo rozmawialiśmy na
różne, przerozmaite tematy, lecz niestety nie udało mi się wyciągnąć od niego - gdzie mnie zabiera. Po jakiejś półgodzinie dałam sobie spokój, ponieważ i tak nic bym nie wyciągnęła od niego. W pewnym momencie auto stanęło w samym centrum Londynu pod wieżowcem. Liam otwarł mi drzwi, a w ręce trzymał jakąś bandamkę.
- Mogę panią prosić? - niechętnie wyszłam i stanęłam na przeciwko niego. Po upływie kilku sekund zrozumiałam.
- Musisz? - jęknęłam cicho.
- Bez tego nie będzie niespodzianki. - powiedział i bardzo delikatnie, lecz skutecznie związał mi materiał na oczy, po czym zamknął samochód i chciał mnie złapać za nadgarstek w celu pomocy, ale ja jak to ja chciałam sama.
   Próbowałam dreptać za nim, bez jego pomocy ale marnie mi szło. Liam śmiał się z moich poczynań. W pewnej chwili nie potrafiłam złapać równowagi i pewnie wylądowałabym na twardej posadcę, lecz Payne szybko zareagował i złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Czy aby już zrobiłam z siebie idiotke?
- Pozwól, że poprowadze. - zaśmiał się.
* ok. 10 minut później *
- Gotowa? - skinęłam nieśmiało głową, bojąc się co za chwilę mogę ujrzeć. Czułam jak Liam stara się bardzo delikatnie odwiązać supeł, gdy wreszcie się mu udało, krzyknął. - Niespodzianka!
   Otworzyłam powoli oczy. Co ujrzałam? Studio muzyczne! Studio. Muzyczne. Mikrofony. Zapewne nie pokazałam po sobie jak bardzo mi się spodobała niespodzianka, ale w duchu skakałam jak małe dziecko, które zostało wpuszczone do Disneylandu. Nie potrafiłam z siebie wymusić żadnego słowa. Po prostu odebrało mi mowę.
- Pomyślałem, że skoro tak bardzo brakuje Ci śpiewu i starasz się ukrywać ze swoim ogromnym talentem, to tutaj możesz być sobą i śpiewać kiedy tylko zechcesz. Znaczy.. No wiesz. - urwał i patrzył na mnie, czekając na jakąś reakcje. - Podoba się? - zaczął się nerwowo drapać po karku. Nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa, mocno się w niego wtuliłam, po czym stanęłam na palcach i wyszeptałam mu do ucha.
- Dziękuje.
- Nie ma sprawy. Jeśli chcesz możesz tu przychodzić bez problemowo. Studio jest do naszej dyspozycji. To co? Zaśpiewamy coś razem? Bo wiesz, znalazłem przypadkiem fajną piosenkę akurat właśnie dla duetu. Co Ty na to? - poruszył śmiesznie brwiami.
Zaśmiałam się i w momencie gdy chciałam odpowiedzieć, do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna, który zapewne miał.. Strzelam na 25 lat.
- Jestem Sam. - przedstawił się i wyciągnął w moim kierunku dłoń. - Ty zapewne Zara. - uśmiechnęłam się i kiwnęłam twierdząco głową.
- Miło mi Cie poznać. - przerwałam. - Nagrywacie tutaj? - swoje pytanie skierowałam do Liama.
- Piętro nad nami. Zapytam po raz kolejny. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zaśpiewasz ze mną?
- Ależ oczywiście! Tylko co Ty chcesz śpiewać? Przykro mi, ale nie bardzo znam się na waszych piosenkach.. - przyznałam i spuściłam wzrok na kabinę.
- O to się nie martw. Piosenka, którą znalazłem nie jest nasza, ale bardzo mi się spodobała i aż nie wierze, że jeszcze nie ujrzała światu dziennego. Tak czy tak, po prostu zaufaj mi..
   Westchnęłam głośno, po czym weszłam do kabiny i zajęłam miejsce za mikrofonem. Rozejrzałam się po małym pomieszczeniu. Optycznie było strasznie małe, lecz gdy się weszło do środka od razu zdanie się zmieniało. Dwie ściany naprzeciwko siebie były pokryte ciemnym brązem natomiast pozostałe były wymalowane w kolorze ciemnej czerwieni. Na środku stały dwa mikrofony i słuchawki. W tym miejscu czułam się tak.. inaczej. Inaczej niż w szkole muzycznej, bardzo pozytywnie. Spojrzałam w stronę szyby. Liam nadal był pochłonięty rozmową z Samem. Z mojego punktu widzenia, chyba coś ustalali. Trwało to może z kilka minut, po czym brązowooki podał zapisaną kartkę mężczyznie i wszedł do środka. Zajął miejsce koło mnie i zaczął coś ustawiać przy mikrofonie.
- Tak właściwie, co Ty chcesz śpiewać? Powiesz mi wreszcie?
- Powiedzmy, że niedawno poznałem młodą i utalentowaną kompozytorkę. Bardzo spodobał się mi jeden z jej tekstów. Nie miałem jednak okazji poznać melodii do niej, ale według Sama, to nie problem.
- A dostanę chociaż tekst? Bo nie opanowałam jeszcze czytania ze ściany..
- Sądzę, że nie będzie Ci potrzebny. - puścił mi oczko, po czym odwrócił się i pokazał, że możemy zaczynać.
- Czekaj, co? - nie odpowiedział, bo w pomieszczeniu rozszedł się dźwięk bardzo dobrze znanej mi melodii. <KLIK>
   Z lekkością śpiewałam swoje zwrotki. Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się cały czas. Kurde, czy ten cały zespół musi mi bez przerwy przypominać Leona? Patrząc na niego, widziałam lekki zarys Daugherty . Te same ruchy, strasznie podobna barwa głosu, włosy postawione ku górze. Zbyt podobni.. Delikatnie potrząsnęłam głową w boki i skupiłam się na śpiewie. Następnie zatraciłam się w wirze kolejnych piosenek.

*
- Pa Sam! - krzyknęliśmy razem na odchodne, po udanym śpiewaniu w studio. - Strasznie mocno Ci dziękuje. - przytuliłam się do bruneta.
- Czyli nie zabijesz mnie za tą niespodziankę? Będę żył? - spytał z nadzieją, i zaśmiał się.
- Ależ oczywiście, że będziesz! - zaśmialiśmy się razem.
- Jak będziesz chciała, to możesz bez problemu tu przychodzić. Sama bądź też z kimś. Jak wolisz.
- Nikt nie wie, że śpiewam. Więc chcąc, nie chcąc jestem skazana na Twoją obecność. - westchnęłam.
- Przyznam, że świetny wybór. - zaśmiał się. - Porywam Cie jeszcze do świetnej kawiarni tutaj w centrum. Co Ty na to?
- Z chętnością. - po chwili sobie coś uświadomiłam. - Która jest godzina?
Payne spojrzał na zegarek, po czym odpowiedział.
- 12.45 . A czemu pytasz, jeśli mogę wiedzieć?
- O cholera. Wiesz co, innym razem. Mógłbyś zawieść mnie pod szkołę? Proszę.. - spojrzałam na niego błagalnie, ten jednak chwycił moją dłoń i zaczął szybko iść w kierunku windy, przez co musiałam przyspieszyć. Będąc w windzie bacznie mi się przyglądał.
- Możesz powiedzieć o co chodzi? - zmarszczył lekko brwi.
- Otóż, dokładnie za 15 minut mam OLIMPIADĘ! Która jest czymś cholernie ważnym wydarzeniem i jeśli się spóźnię lub gorzej nie pojawię się, to po mnie.
- No to w drogę mała.


*
- Nie czekaj na mnie. Wrócę na pieszo, w końcu spacer jest zdrowy. Z resztą trochę długo mi zejdzie, a nie chce już zajmować Twojego czasu. - powiedziałam pewna. - Wymyśl jakąś dobrą wymówkę na dzisiejszy dzień.
Westchnął głośno.
- Jak chcesz. Postaram się coś ogarnąć. - uśmiechnął się. - Powodzenia mała. - musnął lekko moje czoło.
- Nie dziękuje. - przytuliłam go na pożegnanie i ruszyłam w stronę budynku. Teraz albo nigdy..
   Duża sala gimnastyczna, którą  uroczyście przyozdobiono na potrzeby dzisiejszej olimpiady. Ławki były ułożone w szeregu. Na trybunach znajdowało się dużo osób, ale to i tak nawet nie połowa szkoły. Egzaminatorka dała nam znak, abyśmy weszli do ogromnego pomieszczenia. Oczywiście nie obyło się od małego zamieszania, jakiś uwag kobiety w podeszłym wieku oraz drobnych ogłoszeń. Czy się denerwowałam? Nie. Dlaczego? Ponieważ, gdy człowiek jest w pełni przygotowany i świadomy - to nie ma czym.

*
Z wielkim uśmiechem na twarzy oddałam kartkę z ostatniego przedmiotu jakiego pisałam, a mianowicie z historii. Mam wielką nadzieję, że poszło dobrze, bo w końcu od tego zależy czy dostanę się do wymarzonej uczelni. Schodząc przez ogromne schody w kierunku wyjścia zauważyłam jak było ciemno na dworze z powodu późnej pory. Mimo iż mieliśmy połowę kwietnia za sobą, było ciepło nawet wieczorami. Otwarłam drzwi wejściowe i opuściłam budynek. Nagle, poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy chłodnymi dłońmi. Wstrzymałam swój oddech na kilka sekund, dopóki nie usłyszałam głosu.
- NIESPODZIANKA! - krzyknęła Lily.
- No chyba nie myślałaś, że tak łatwo odpuszczamy. - powiedział z uśmiechem Payne.
- Nie zapomnieliśmy o Tobie i wcale nie mieliśmy nagłej sprawy. Cały czas byliśmy na widowni. - wtrąciła Lily.
- Co było ciężkie, bo mamy w towarzystwie 1/5 One Direction, ale kaptur i miejsca na samym końcu odwróciły uwagę. - dopowiedział Gomez.
Payne przewrócił oczami .
- Na pewno sobie poradziłaś. - pocieszył mnie Liam.
- Jejku mówiłam już, że was strasznie mocno kocham? - powiedziałam i przytuliłam się do każdego z osobna. Po czym gdy się pożegnałam z Lily i Austinem zauważyłam samochód Liama.
- Wsiadasz czy mam Ci pomóc? - usłyszałam i od razu podreptałam do auta.
- Co im powiesz gdyby pytali gdzie byliśmy cały dzień? - spytał po chwil,  wpatrując się w drogę.
- Nie wiem, nie myślałam nad tym. - odparłam i nadal patrzyłam przez szybę. - Może byłeś, ze mną na zakupach?
- Prawie 10 godzin?
- Z rana załatwiałeś swoje sprawy, a potem pomagales mi w wyborze sukni na bal. Proste i prawie wiarygodne. - rzuciłam z lekkim uśmiechem, natomiast twarz Liama skrzywiła się. - Co?
- Masz bal? - zapytał zaciekawiony, parkując na naszym podjeździe.
- W czerwcu. - odpowiedziałam i nie czekając na niego wysiadłam z wozu. - A i Liam? - chłopak odwrócił się w moja stronę. - Dziękuje. - posłał mi swój standardowy ciepły uśmiech i razem weszliśmy do mieszkania.
   Widząc dobrze zdane mi męskie obuwie, spytałam:
- Tata?

___________________________

Na początku, bardzo przepraszam za długie nie dodawanie, chociaż że rozdział był na kartce.. Dziękuje również za komentarze! :) . Widząc 4 komentarze pod poprzednim aż normalnie cały czas się uśmiechałam :) Mam nadzieję, że choć trochę podoba się. Opinię pozostawiam Wam. x
Następny może w niedzielę? Spróbuje :) . Dobranoc! Jedno kierunkowych! :) x