czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 3.

Kolejne godziny upływały w nieskończoność. W końcu wstałam z łóżka, podreptałam do łazienki. Stwierdziłam, że mały wypad na miasto mi nie zaszkodzi. Mniej więcej ogarnęłam włosy, poprawiłam makijaż i zabierając po drodze swoją torbę, zeszłam po schodach. Miałam nadzieje, że teraz na nikogo z tej bandy się nie natknę. Otwierając drzwi i jednocześnie szukając kluczy do auta, wpadłam na kogoś. Automatycznie podniosłam wzrok na tą osobę. Tym kimś okazał się wysoki i przystojny brunet z burzą loków na głowie oraz z zielonymi oczami.
- Przepraszam. - usłyszałam trochę zachrypnięty głos bruneta, który się uśmiechał..
- Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam spokojnie. Minęłam go w drzwiach, po czym udałam się do samochodu. Gdy wsiadałam do auta, czułam na sobie jego wzrok.
Pomyślałam, że udam się do mojej ulubionej kafejki, w której przebywam po kilka godzin dziennie. Tutaj wpadam po szkole na kawę, uczę się, myślę. Zaparkowałam pod kafejką, weszłam do środka i zamówiłam latte macchiato, po czym skierowałam do stolika i zaczęłam rozmyślać na rozmaite tematy. Na moje nieszczęście, zaczął się temat mojego najdroższego braciszka...
Przez rok miał mnie całkowicie w dupie. Jak już dzwonił, to do matki lub ojca. Tak jakby mnie nie było, jakby mnie nie znał. ' Cześć jestem Zara. Pamiętasz mnie może? Wiesz to ta twoja chamska, bezczelna i nienormalna siostra, z którą nie raz się strasznie kłóciłeś, ale mimo to nigdy nie pozwoliłeś jej skrzywdzić i mocno ją kochałeś. Mam nadzieje, że nadal tak jest... albo chociaż było.  ' ......... Jasne. Trasa trasą, ale chyba można było napisać, odezwać się czy cokolwiek! Ale to tylko jeden problem z niewielkiej garstki, dla których mam prawo być wściekła. Szczerze mówiąc, jak on to wszystko widzi? Po tym całym roku, nagle zacznie być tak jak przed trasą albo kilkoma latami wstecz? Pff, nie doczekanie jego. Znając szczęście, będziemy się strasznie kłócić - co nigdy nie odpowiadało mojej mamie. Ona zawsze była zdania, że rodzeństwo powinno się wspierać i żyć w zgodzie. Co automatycznie wiąże się z tym, że mimo to czegokolwiek sprawa dotyczy, ona zawsze staje po stronie jej najdroższego i najbardziej utalentowanego syneczka. Tragiczne, no ale cóż.. za to jakie prawdziwe!

* Około półtora godziny później *

Nagle zauważyłam jak, ktoś macha mi przed oczyma. Otrząsnęłam się i spojrzałam na dwójkę chłopaków, bruneta i blondyna. Jak się nie mylę.. to chyba są przyjaciółmi Lou, bo widziałam ich dziś w mieszkaniu. Przywitali się ze mną, po czym się dosiedli.
- Co tu sama robisz? - spytał blondyn uśmiechając się w moim kierunku, za to brunet uważnie mi się przyglądał.
- Pije kawę i relaksuje się ostatnią chwilą ciszy. - westchnęłam cicho. - A wy?
- Wracamy z zakupów spożywczych. - ukradkiem spojrzałam na kilka dużych toreb leżących obok nas, na co cicho się zaśmiałam.
- Ostatnią chwilą ciszy? - brunet spojrzał znaczącą czekając na odpowiedź.
- W końcu mam mieszkać pod jednym dachem z piątka chłopaków.
- Tak w ogóle, to jestem Niall. - podał mi rękę, na co ją lekko uścisnęłam.
- Zara. - uśmiechnęłam się ciepło i spojrzałam na bruneta, który nadal nie odrywając ode mnie wzroku, również podał mi rękę.
- Zayn.
- Wracasz już do domu czy masz plany na wieczór? - spytał nagle Niall wstając od stolika.
- Zapewne na imprezę idzie. - rzucił Zayn uśmiechając się i pokazując przy tym śnieżnobiałe ząbki.
- Zgadza się, ide z Collins. - wstałam z krzesła. - A wy jedziecie gdzieś się zabawić? - chłopcy spojrzeli po sobie.
- W sumie to jeszcze nie wiemy. - brunet zaczął podnosić zakupy.
- Gdzie reszta? - wzięłam kubek z kawą ze stolika.
- W mieszkaniu. To do zobaczenia! - rzucił blondyn zwany Niallem, wsiadając do pojazdu. Odjechali, a ja uczyniłam podobnie.

***
Weszłam do pokoju i od razu weszłam do łazienki. Odświeżyłam się. Zrobiłam delikatny makijaż, końcówki włosów wysuszyłam i lekko podkręciłam na lokówce. Założyłam przygotowany wcześniej zestaw i spojrzałam w lustro. Cała stylizacja nie wyglądała w sumie źle.
Zerknęłam na telefon - 20:40. Wykręciłam numer do Collins. Pierwszy sygnał, drugi...
- Halo?
- Będę za dziesięć minut pod twoim domem.
- SŁUCHAM? Czy ja się, aby przesłyszałam i źle zrozumiałam? NIE PIJESZ? CIEBIE COŚ OPĘTAŁO?
- Po prostu nie mam ochoty dziś się napierdolić. - powiedziałam tłumacząc na jej język. - To mam podjechać czy zamawiasz sobie taksówkę? - spytałam znużona.
- Masz być za 10 minut pod moim domem! - rzuciła śmiejąc się przy tym.
Rozłączyłam się, telefon schowałam do torebki i zeszłam po schodach. Usłyszałam chłopaków głos Zayna siedzącego w kuchni " Baw się dobrze. "  Nawet na nich nie spojrzałam tylko rzuciłam krótkie " Dzięki. " i wyszłam z domu, zamykając go i prosto do samochodu.
Podjeżdżając pod dom Collins widziałam, że zniecierpliwiona dziewczyna już czeka.
- Dłużej się nie dało?
- Dało. Ale przypomniałam sobie, jak to bardzo mnie kochasz i nie lubisz czekać, więc oto i jestem!
- Jedźmy już. - westchnęła głośno.

***
Od godziny jesteśmy w klubie. Lily bawi się na całego, a ja? Siedzę przy stoliku i się nudzę. I właśnie tego nie jestem w stanie zrozumieć. Zazwyczaj szaleje na imprezach, ciesze się z życia, nie zważając na sytuacje jakąkolwiek... A dziś? Dziś, szczerze mówiąc to nie wiem, co tutaj robię. Inaczej sobie wyobrażałam tą imprezę. Alkohol, taniec, zajebisty humor i tak w kółko... A teraz? Został tylko taniec i pilnowanie przyjaciółki, przed zrobieniem głupstwa. Collins zniknęła mi z pola widzenia, za to w tłumie ujrzałam Leona..
Jak na zawołanie wszystkie wspomnienia wróciły, czułam jak momentalnie szklą mi się oczy. Czym prędzej wybiegłam z klubu i siedziałam w aucie.. Czułam jak pojedyncza łza leci mi po policzku, postanowiłam wrócić do domu. Wystukałam SMS do przyjaciółki i podjechałam pod dom, cały czas próbując pohamować łzy. Po zaparkowaniu, wbiegłam do mieszkania jak torpeda, po czym zamknęłam się w pokoju i rzuciłam się na łóżko, gdzie pozwoliłam łzą swobodnie spływać po moich policzkach. Domyślałam, że po niedługim upływie czasu, pewnie przyjdzie tu Louis i się zacznie wypytywać, a ja nie mam na to siły.
Po 15 minutach, kiedy już powoli dochodziłam do siebie, w pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Spierdalaj. - rzuciłam głośno,ale nie krzycząc. Przecierając przy tym łzy, które znajdowały się u mnie na policzku. Osoba za drzwiami zapukała kolejny raz. - Głuchy jesteś? Powiedziałam spierdalaj, nie chce z Tobą gadać. - Ten ktoś nie dawał za wygraną i po raz kolejny zapukał, uchylając lekko drzwi nadal sprawiając wrażenie tajemniczego. Wkurzona zwlekłam się z łóżka i szłam w kierunku drzwi. - Nie dociera do Ciebie, że nie mam zamiaru, ani ochoty na rozmowę z Tobą?! - wydarłam się. Z drzwi wychyliła się powoli postać bruneta, z którym widziałam się dziś popołudniu. Momentalnie zrobiło mi się tak głupio.
- Przepraszam.. Cię.. Ja... Sądziłam, że to.. Lou.. - jąkałam się i czułam, że zaraz się rozryczę ponownie. Usiadłam na skraju łóżka, a zielonooki zrobił podobnie.
- Nic się nie stało. Rozumiem Cie. - uśmiechnął się ciepło. - Hej, co jest? - spytał patrząc na mnie z empatią, na co ja nie wytrzymałam i rozpłakałam się, on momentalnie zareagował i przytulił mnie mocno do siebie, na co ja się w niego wtuliłam. Czułam się przy nim jakoś tak bezpiecznie.. inaczej. Byłam mu wdzięczna za to, że nie wypytywał się co konkretnie było powodem moich łez. Siedzieliśmy w ciszy przez dobre kilka minut, brunet gładził moje włosy, aż nagle powiedział:
- Jestem Harry. - uśmiechnął się ciepło nadal tuląc mnie do siebie.
- Ty to masz wyczucie. - zaśmiałam się. Chciałam otrzeć łezki, ale Harry wyprzedził mnie i delikatnie przetarł je kciukiem.
- Wiem. Ty zapewne jesteś Zara. Lou bardzo dużo nam o Tobie opowiadał. - jego czarujący uśmieszek nadal gościł mu na twarzy, ukazując przy tym jego słodkie dołeczki. Zmieszałam się na dźwięk tego zdania. Nie chce myśleć, co i ile brunet wie od niego... W końcu, mój brat to chodząca skarbnica wiedzy o moim życiu..
- Może obejrzymy jakiś film na laptopie? - zapytałam zmieniając temat.
- Jasne. Mogę wybrać? - spytał biorąc laptopa z biurka.
- No jakbyś mógł. - zaśmiałam się. Zeszłam na dół po popcorn i coś do picia. W kuchni nie zastałam nikogo, więc wzięłam co miałam zabrać i udałam się do pokoju.
Wchodząc, Harry pozbierał ode mnie rzeczy odkładając je na stół, a biorąc ze sobą jedynie popcorn. Usadowił się na łóżku i czekał na mnie, aż odłożę telefon i przyjdę do niego. Dostrzegłam, iż film już został wybrany. W duchu modliłam się, żeby to nie okazał się horror. Niestety, moje modlitwy nie zostały wysłuchane. W najgorszych momentach odruchowo tuliłam się do bruneta, co najwyraźniej mu się podobało, ale i nie przeszkadzało, bo kilka razy zaśmiał się i mocniej mnie objął. W pewnym momencie zmorzył mnie sen.


* Następny dzień *

Obudziłam się około 8, wtulona do Harrego. Zauważyłam też, że mam na sobie wczorajszy zestaw. Rozejrzałam się po pokoju. Pusta miska po popcornie leżała na ziemi, tak jak i laptop oraz kilka poduszek. Zerknęłam na zielonookiego. Spał tak słodko, że aż szkoda go budzić, dlatego też przykryłam chłopaka kocem i udałam się do łazienki, zostawiając pokój w takim stanie, w jakim go znalazłam. Ubrałam się, włosy ułożyłam w wysokiego koka i zeszłam na dół.
Z kuchni wzięłam jabłko i nie tracąc czasu postanowiłam pobiegać z godzinę lub dwie. Muszę przyznać, że dawno nie biegałam, ale czas to nadrobić.



______________________________________________________________________

Pomysł na rozdział dała mi Dajanka, tak więc można by rzecz, iż tworzyła go razem ze mną - bardzo dziękuje słońce <3 .


czytasz = komentarz



1 komentarz: